wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział szósty


Zaczynało świtać, gdy opuściłam dom Xabiego, a gdy dotarlam do siebie, było już zupełnie jasno. Pierwsze promienie słońca załamywały się w kroplach rosy na liściach roślin w donicach przed wejściem, a gdzieś daleko odzywał się zaspanym głosem jakiś ptak. Świat wydawał się taki piękny i czysty. Coś we mnie chciało wzbić się w malowane złotem i błękitem poranne niebo, pijane szczęściem, lecz z drugiej strony w mej duszy narastał, niczym burzowe chmury, strach. Co dalej? Co mam, u diabła, począć?
Iker siedział w fotelu w salonie, blady i z zaczerwienionymi oczyma, jeszcze bardziej rozczochrany niż zwykle.
- Gdzie byłaś? - zapytał, zrywając się. - Pół nocy do ciebie wydzwaniałem, nie raczyłaś odebrać!
- A drugie pół? - nie zdołałam się powstrzymać. - Bawiłeś się świetnie z panią Carbonero, tak?
Twarz mu stężała.
- Nie wiem, o czym mówisz - odpowiedział. - Dlaczego nie odbierałaś? Dlaczego zostawiłaś mnie samego?
Zamknęłam oczy, przepełniona poczuciem winy i gniewem.
- Bo nie miałam ochoty z tobą rozmawiać. Zresztą miałeś dobrą opiekę. Pani Carbonero zajmowała się tobą wyjątkowo czule.
Iker poczerwieniał lekko.
- Przestań! Rozmawialiśmy tylko, a ty robisz z tego Bóg wie co! - wzruszył ramionami.
- Rozmawialiście? - syknęłam. - Nie wiedziałam, że potrafisz mówić z cudzym językiem w gardle.
- O co ci chodzi? - Casillas ciągle brnął w zaparte.
- Całowaliście się! - wrzasnęłam. - O to mi chodzi! Lizałeś ją!
- To nie tak, jak myślisz... - zaczął.
Coś we mnie pękło. Chwyciłam stojący na stole wazonik i cisnęłam nim w Ikera. Uchylił się zwinnie, naczynie trzasnęło w ścianę i rozpadło się na kawałki.
- Wynoś się! - zaczęłam płakać. - Nie chcę cię widzieć, kłamco!
- Sylvia... - Iker stał ze spuszczoną głową i rękami opuszczonymi wzdłuż ciała. Wyglądał teraz jak mały, smutny chłopiec. - Ja ci wytłumaczę... Posłuchaj...
- Idź... - osunęłam się na dywan, zanosząc się płaczem.
Wyszedł bez słowa.
Nie mogłam wytrzymać w mieszkaniu, nie mogłam wytrzymać w tym mieście, wzięłam więc zaległy urlop i wyjechałam do letniego domku znajomych. Następne dwa dni spędziłam głównie siedząc na ganku i patrząc szklanym wzrokiem w przestrzeń, żywiąc się głównie mrożoną herbatą, wypijaną w dużych ilościach. Nie oglądałam telewizji, nie czytałam prasy, nie odbierałam żadnych telefonów.
A dzwonili obydwaj, Iker i Xabi. Po którymś kolejnym dzwonku po prostu wyłączyłam telefon i wrzuciłam na dno walizki. To było zbyt trudne, aby myśleć o tym teraz. Zbyt trudne.
Iker nie był uczciwy względem mnie. Zaniedbywał mnie, traktował jak swoją własność i obmacywał się z Sarą Carbonero, tak. Ale czy ja byłam lepsza? Zdradziłam go i to z jego najlepszym przyjacielem.
Nasz związek był najwyraźniej martwy, gdyby podłączyć go do aparatury medycznej, linie na monitorach byłyby kompletnie płaskie, to fakt. Nie zmieniało to faktu, że czułam się okropnie, z tym co zrobiłam. Nie powinnam była...
Nie powinnam, ale to było tak cudowne. On, Xabi, był tak cudowny, dobry i słodki. Było w nim coś, co przyciągało mnie jak magnes i nie chodziło tylko o pociąg czysto fizyczny. Po prostu coś w nim, do czego moja dusza lgnęła niczym zmarznięty człowiek do rozgrzanego pieca.
Nie potrafiłam o nim zapomnieć, ani przejść do porządku dziennego nad naszą wspólną nocą. Nie mogłam także po prostu rzucić Ikera i paść Xabiemu w ramiona. To byłoby złe, tak bardzo złe...
Po dwóch dniach wróciłam do Madrytu i niczym w znoszone buty wskoczyłam w codzienną rutynę. Poczekalnia wprawdzie pękała w szwach od pacjentów, a biurko uginało się od papierów do przejrzenia i uzupełnienia, ale praca była dobra, pozwalała mi nie myśleć o niczym innym poza nią i przyjmowałam dawane przez nią wytchnienie z wdzięcznością. Skupiłam się bez reszty na objawach, schorzeniach, lekach i diagnostyce, wszystko inne usuwając ze świadomości.
Obiad zjadłam niemal w biegu, stojąc nad stolikiem w szpitalnej kantynie, potem wróciłam do gabinetu, by znowu przyjmować chorych. Zatonęłam w pracy do tego stopnia, że nawet nie zauważyłam, kiedy zegar wybił szóstą i dopiero gdy okazało się, że badana przeze mnie dziewczyna, to ostatnia pacjentka tego dnia, uświadomiłam sobie, że jest już późno.
Kiedy wyszła siedziałam przez chwilę za biurkiem z zamkniętymi oczyma, potem zaś zabrałam się za robotę papierkową. Od wypełniania formularzy oderwało mnie trzaśnięcie zamykanych drzwi.
Podniosłam głowę. Przede mną stał Xabi, majestatyczny i piękny w promieniach zaglądajacego przez okno popołudniowego słońca.
- Dzisiaj już nie przyjmuję - powiedziałam, mając nadzieję, że drżenie mojego głosu nie jest zbytnio słyszalne.
- Sylwia - powiedział, a przez moje ciało przebiegł dreszcz.
- Idź proszę! - jęknęłam.
Poruszył się. Wziął coś z mojego biurka i podszedł do drzwi. Myślałam w pierwszej chwili, że zamierza wyjść, ale coś błysnęło w jego dłoni i już wiedziałam, że się mylę.
To był klucz.
Xabi zamknął starannie drzwi i odwrócił się do mnie.
- Musiałem cię zobaczyć - powiedział.
- Xabi, nie powinniśmy... - wstałam zza biurka. - To nie jest właściwe...
Podszedł do mnie i stanął tak blisko, że czułam bijące od niego ciepło i zapach, mieszankę woni męskich kosmetyków i jego ciała.
- Wiem - rzekł. Powiódł palcem po moich ustach. Zadrżałam.
- Nie mogę zapomnieć - szepnął. - O nas.
- Xabi, nie ma żadnych nas! To był tylko zwykły... - szukałam desperacko właściwych słów. - zwykły numerek!
Jego zielonkawe oczy rozbłysły.
- Czyżby? - zapytał. Jego usta zawisły tuż nad moją twarzą. Czułam jak jego ciepły oddech omiata moją skórę. - Wiesz, równie dobrze jak ja, że to było coś więcej niż numerek. Wiesz, że między nami coś jest, Sylwia.
Zaczęłam drżeć niczym liść. Fale gorąca rozchodziły się po moim ciele, moim zdradzieckim ciele, które pożądało Xabiera jak niczego i nikogo dotąd.
- Przestań, proszę - jęknęłam słabo, czując jego usta na szyi.
- Przecież - tchnął w moją skórę. - Przecież to tylko zwykły seks.
Straciłam panowanie nad sobą i wpiłam się w jego wargi w szaleńczym, namiętnym, wygłodniałym pocałunku. Niecierpliwe ręce Xabiego szarpnęły połami mojego fartucha, guziki prysnęły na wszystkie strony z suchym grzechotem.
Wylądowaliśmy na blacie biurka, z którego Xabi jednym gestem zrzucił wszystko, co na nim leżało. Papiery poleciały w powietrze, kubek z resztkami kawy roztrzaskał się na posadzce, ołówki i długopisy potoczyły się w ślad za nim i za podskakującym radośnie pod krzesłem plastikowym pojemnikiem w którym dotąd tkwiły.
Nie zadawałam sobie trudu, by rozpinać koszulę Xabiera, po prostu zdarłam ją jednym ruchem i odrzuciłam gdzieś za siebie. Niczym w amoku całowałam jego pierś i językiem pieściłam sutki, słuchając, jak cicho pojękuje i mruczy, jak jego oddech staje się coraz szybszy i płytszy.
Nie pozostał mi dłużny. Jego ruchliwe dłonie o długich palcach były wszędzie, jedna pobłądziła pod moją spódnicę, pieszcząc mą kobiecość tak, że rozkosz zamąciła mi na chwilę w głowie i niemal odebrała świadomość. Druga ręka Xabiego zwinnie uporała się z zapięciem mego stanika, tak, że po chwili górne fragmenty mej garderoby leżały na podłodze, a niestrudzone wargi i język mego kochanka witały me nabrzmiałe piersi, powodując kolejne wybuchy oślepiającej rozkoszy, wyrywając gardłowe jęki z mych ust.
Nie wiem nawet kiedy pozbyliśmy się odzieży do końca, wiem tylko, że w końcu nakrył mnie swym wspaniałym, potężnym ciałem i poczułam go w sobie. Ogarnęły mnie płomienie, ale takie, które łączą ludzi, miast niszczyć. Szeptał moje imię, powtarzał je w nieskończoność, a ja tonęłam w jego głosie, w nim, płynąc na fali rozkoszy, która narastała we mnie z każdą chwilą. Przylgnęłam do niego, wdychając zapach jego potu i bezpieczna w jego ramionach pozwoliłam mu się zaprowadzić na sam szczyt.
Potem siedzieliśmy przez chwilę w ciszy na biurku, pośród porozrzucanych papierów i odzieży. Położyłam głowę na piersi Xabiego, słuchając równego i miarowego bicia jego serca, a on bawił się pasmami moich włosów.
- Nadal sądzisz, że był to zwykły numerek? - zapytał cicho.
Uniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy, szukając tam drwiny, ale była w nich tylko miłość, tak czysta i mocna. Zaczęłam płakać, a nie chcąc, żeby to widział, schowałam twarz na jego piersi.
- Nie - wyszeptałam. - Nie myślę tak. Och Xabi, ja... Chcę żebyś to wiedział, ja nigdy nie czułam czegoś takiego... Iker, on był pierwszym facetem, którego odważyłam się wpuścić do swojego życia, ale nawet jemu nie potrafiłam tak naprawdę zaufać.
- Cicho - pogłaskał mnie po głowie. - Nie musisz...
- Ale chcę! - przerwałam mu. - Mo-moja matka zostawiła mojego ojca, kiedy byłam jeszcze mała. Widziałam jak bardzo on cierpiał i tęsknił za nią, chociaż starał się tego nie okazywać, ale ja widziałam! Ja się bałam, że tak zawsze musi być, że kiedy kogoś pokochasz, to zostaniesz zraniony, ale ja... ja.. już nie wiem... Teraz jest inaczej... Przy tobie. Powiem... Powiem Ikerowi, że to już koniec. Nie mogę być z nim dłużej.
- Ciiii - Xabier kołysał mnie w ramionach. - Cicho, maleńka. Nie dam cię zranić. Nikomu.
_________________________________________________________________________
Oddaję w wasze ręce rozdział szósty, bardzo gorący i romantyczny (mam nadzieję :D) Iker będzie musiał jeszcze raz wszystko sobie przemyśleć i poukładać. Chciałam pokazać go z drugiej strony, zrobić z niego zupełnie kogoś innego i myślę że to mi się udało ;) 
Życzę miłego czytania 
                                                       Pozdrawiam Fiolka :)
Wasze blogi ponadrabiam na weekendzie, gdyż zepsuł mi się laptop i korzystam z komputera siostry :)








17 komentarzy:

  1. O rajciu... Normalnie aż mam wypieki, kompletny konkretny buraczek, hihi :DDDD Xabiś to jest ostry miś! Ale kochany też. A Iker bałwan, złapała go na gorącym, a on głupa rżnie, aż wióry lecą. Eeeeech.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział mi się podobał i to bardzoooo ! :D
    Czyżby Ikuś nie potrafił się przyznać otwarcie do tego co narobił? Dobrze, że Sylwia ma kogoś takiego jak nasz pan Alonso :)
    Czekam na więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Postawa Ikera modelowa...złapany na gorącym uczynku a idzie w zaparte i udaje głupiego, że niby nie wie o co chodzi...:/ Podoba mi się końcowe postanowienie Sylvii, powinna z nim raz na zawsze skończyć i być z Zanim
    Czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  4. O mamuniu, ale piękny rozdział *.*
    Xabi jest taki niesamowity! No kurczę, wiadoma sprawa, że oni muszą ze sobą być. Iker ma tą swoją Sarę i olać go! Tutaj między Sylwią i Xabim jest miłość, jest chemia, jest pożądanie... O mamo, kurczę oni razem po prostu tworzą niesamowitą jedność!
    Czekam niecierpliwie na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że Sylwia faktycznie zwostawi Ikera i będzie z Xabim, widać, że łączy ich uczucie. Iker zrobił z siebie idiotę zaprzeczając, że nic nie było między nim a Sarą.
    Zapraszam do siebie :)

    http://manutdlov.blgspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. ale Iker to patafian.Dobrze, że Sylwia kazał mu się wynosić. A ten xabi... co za ... jak można cały czas się prawie bzykać! xDD
    Czekam na nowość ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Uczucie między Sylvią a Xabim to na prawdę coś wielkiego i pięknego. Iker niech idzie do swojej Sary, szkoda że nie potrafił się przyznać do tego co zrobił. Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Iker nieźle nakręcił... Jestem jednak jego wielką fanką (chociaż Xabiego też lubię) i fajnie by było, jakby do siebie wrócili <3 Może Iker naprawi swoje błędy, a Sylwia da mu ostatnią szansę? A ta cała Sara niech spada na drzewo ;x Ciągle się wtrąca i wszystko psuje...

    OdpowiedzUsuń
  9. Iker nieźle namieszał. Chociaż coś czuję, że nasza główna bohaterka ma mętlik w głowie. Niby chciałam udawać przed Xabim coś w co tak naprawdę nie wierzy. Jednocześnie zastanawia mnie czy rzeczywiście Sylwia zdecyduje się rozstać z Iker.
    Widzę, że zaczyna się rozgrywać jedna z ważnych scen, czyli ICH rozstanie, które bądź, co bądź nie będzie należało do zbyt spokojnych. Iker jest Hiszpanem, więc temperament posiada :d
    Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ahh.. Iker, Iker.. Trudno mi się przyzwyczaić do tego "Złego" Ikera, ale podoba mi się ;) Ciekawa jestem, jak rozwiniesz tę historię :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No cóż czasem mężczyźni nie umieją przyznać się do błędu no ale Ikuś... Sylwia widziała to na własne oczy...
    No tak Xabi, Xabier jest wyjątkowy i chyba każda z nas sobie to wie...
    Nasza kochana lekarka dobrze zrobiła że wyjechała i z nikim się nie kontaktowała, czasem takie coś jest każdemu potrzebne ;*
    Pozdrawiam i czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Joo Cię
    Ona opieprzyła Ikera , ale sama spała z Xabim ...
    Iker nie wie , że ona spała z Xabim i chyba chce z nią dalej być , ale nie wiem ..
    Pokręcona logika ..

    OdpowiedzUsuń
  13. Logika nie jest tutaj aż tak skomplikowana. Sylwię coś ciągnęło do Xabiego, ale nie miała zamiaru zdradzać Ikera. Prawda, że zaczęła zakochiwać się w Alonso, ale próbowała też ratować związek z Ikerem, który był zazdrosny ale nie przeszkadzało mu to migdalić się z obcą babą na przyjęciu w którym uczestniczyła jego dziewczyna.
    Pocałunek na linii Iker- Sara był punktem kulminacyjnym w którym główna bohaterka przekonała się,że związek z Casillasem jest martwy. Zabolało, bo jak powiedziała potem Xabiemu, bramkarz był pierwszym facetem, którego wpuściła do swojego życia i któremu zaufała. Ich związek być może był luźny, ale nie obejmował zdrad i wymian partnerskich. Po prostu nie mieszkali razem.
    Poza tym pod koniec rozdziału dochodzi do wniosku, że musi powiedzieć Casillasowi bo jednak ma wyrzuty sumienia. Nie mówię, że nie jest winna, ale jak to mówią krew nie woda, majtki nie pokrzywy :):D

    OdpowiedzUsuń
  14. Kolejny świetny rozdział. ; )
    Xabi, to oczywiście 'Pan Idealny' i chyba nikt by temu nie zaprzeczył.
    Jeśli masz ochotę, to zapraszam do mnie na nowy rozdział. we-must-learn-to-love.blogspot.com
    Pozdrawiam! ; *

    OdpowiedzUsuń
  15. "To nie tak, jak myślisz..." - to mnie zawsze rozwala. Iker nie ma się jak wytłumaczyć i wie o tym. Ale Sylwia też święta nie jest - zdaje sobie z tego sprawę i nie jest jej z tym dobrze. No cóż... miłość i namiętność potrafią różne rzeczy robić z człowiekiem...

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja jeszcze liczę na to, że Iker będzie miał jakieś sensowne wytłumaczenie tego pocałunku z Sarą. :)
    Widać, że chemia pomiędzy Sylwią, a Xabim rośnie...
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeju no, wszyscy rozwodzą się nad pocałunkiem Ikera z Sarą, ale Sylwia w gruncie rzeczy idealna nie jest, dopuściła się podwójnej zdrady, ale pierwsza wg. mnie to taki nie wiem jak to określić, była w akcie bólu, bo jak napisałaś, Ikera - jako pierwszego mężczyznę wpuściła do swojego życia, a drugi raz był całkiem świadomy. Ale oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że zdradziła partnera, i raczej za dobrze się z tym nie czuje. A Xabi takim "Panem Idealnym" nie jest, bo uprawiał seks z dziewczyną swojego najlepszego przyjaciela, ciekawa jestem jak on się z tym czuje ;>. No dobra, kończę swój wywód i czekam na dalszy rozwój wydarzeń! /Dominika.

    OdpowiedzUsuń