Zaczynało
świtać, gdy opuściłam dom Xabiego, a gdy dotarlam do siebie, było
już zupełnie jasno. Pierwsze promienie słońca załamywały się w
kroplach rosy na liściach roślin w donicach przed wejściem, a
gdzieś daleko odzywał się zaspanym głosem jakiś ptak. Świat
wydawał się taki piękny i czysty. Coś we mnie chciało wzbić się
w malowane złotem i błękitem poranne niebo, pijane szczęściem,
lecz z drugiej strony w mej duszy narastał, niczym burzowe chmury,
strach. Co dalej? Co mam, u diabła, począć?
Iker
siedział w fotelu w salonie, blady i z zaczerwienionymi oczyma,
jeszcze bardziej rozczochrany niż zwykle.
-
Gdzie byłaś? - zapytał, zrywając się. - Pół nocy do ciebie
wydzwaniałem, nie raczyłaś odebrać!
- A
drugie pół? - nie zdołałam się powstrzymać. - Bawiłeś się
świetnie z panią Carbonero, tak?
Twarz
mu stężała.
- Nie
wiem, o czym mówisz - odpowiedział. - Dlaczego nie odbierałaś?
Dlaczego zostawiłaś mnie samego?
Zamknęłam
oczy, przepełniona poczuciem winy i gniewem.
- Bo
nie miałam ochoty z tobą rozmawiać. Zresztą miałeś dobrą
opiekę. Pani Carbonero zajmowała się tobą wyjątkowo czule.
Iker
poczerwieniał lekko.
-
Przestań! Rozmawialiśmy tylko, a ty robisz z tego Bóg wie co! -
wzruszył ramionami.
-
Rozmawialiście? - syknęłam. - Nie wiedziałam, że potrafisz mówić
z cudzym językiem w gardle.
- O
co ci chodzi? - Casillas ciągle brnął w zaparte.
-
Całowaliście się! - wrzasnęłam. - O to mi chodzi! Lizałeś ją!
- To
nie tak, jak myślisz... - zaczął.
Coś
we mnie pękło. Chwyciłam stojący na stole wazonik i cisnęłam
nim w Ikera. Uchylił się zwinnie, naczynie trzasnęło w ścianę i
rozpadło się na kawałki.
-
Wynoś się! - zaczęłam płakać. - Nie chcę cię widzieć,
kłamco!
-
Sylvia... - Iker stał ze spuszczoną głową i rękami opuszczonymi
wzdłuż ciała. Wyglądał teraz jak mały, smutny chłopiec. - Ja
ci wytłumaczę... Posłuchaj...
-
Idź... - osunęłam się na dywan, zanosząc się płaczem.
Wyszedł
bez słowa.
Nie
mogłam wytrzymać w mieszkaniu, nie mogłam wytrzymać w tym
mieście, wzięłam więc zaległy urlop i wyjechałam do letniego
domku znajomych. Następne dwa dni spędziłam głównie siedząc na
ganku i patrząc szklanym wzrokiem w przestrzeń, żywiąc się
głównie mrożoną herbatą, wypijaną w dużych ilościach. Nie
oglądałam telewizji, nie czytałam prasy, nie odbierałam żadnych
telefonów.
A
dzwonili obydwaj, Iker i Xabi. Po którymś kolejnym dzwonku po
prostu wyłączyłam telefon i wrzuciłam na dno walizki. To było
zbyt trudne, aby myśleć o tym teraz. Zbyt trudne.
Iker
nie był uczciwy względem mnie. Zaniedbywał mnie, traktował jak
swoją własność i obmacywał się z Sarą Carbonero, tak. Ale czy
ja byłam lepsza? Zdradziłam go i to z jego najlepszym przyjacielem.
Nasz
związek był najwyraźniej martwy, gdyby podłączyć go do
aparatury medycznej, linie na monitorach byłyby kompletnie płaskie,
to fakt. Nie zmieniało to faktu, że czułam się okropnie, z tym co
zrobiłam. Nie powinnam była...
Nie
powinnam, ale to było tak cudowne. On, Xabi, był tak cudowny, dobry
i słodki. Było w nim coś, co przyciągało mnie jak magnes i nie
chodziło tylko o pociąg czysto fizyczny. Po prostu coś w nim, do
czego moja dusza lgnęła niczym zmarznięty człowiek do rozgrzanego
pieca.
Nie
potrafiłam o nim zapomnieć, ani przejść do porządku dziennego
nad naszą wspólną nocą. Nie mogłam także po prostu rzucić
Ikera i paść Xabiemu w ramiona. To byłoby złe, tak bardzo złe...
Po
dwóch dniach wróciłam do Madrytu i niczym w znoszone buty
wskoczyłam w codzienną rutynę. Poczekalnia wprawdzie pękała w
szwach od pacjentów, a biurko uginało się od papierów do
przejrzenia i uzupełnienia, ale praca była dobra, pozwalała mi
nie myśleć o niczym innym poza nią i przyjmowałam dawane przez
nią wytchnienie z wdzięcznością. Skupiłam się bez reszty na
objawach, schorzeniach, lekach i diagnostyce, wszystko inne usuwając
ze świadomości.
Obiad
zjadłam niemal w biegu, stojąc nad stolikiem w szpitalnej kantynie,
potem wróciłam do gabinetu, by znowu przyjmować chorych. Zatonęłam
w pracy do tego stopnia, że nawet nie zauważyłam, kiedy zegar
wybił szóstą i dopiero gdy okazało się, że badana przeze mnie
dziewczyna, to ostatnia pacjentka tego dnia, uświadomiłam sobie, że
jest już późno.
Kiedy
wyszła siedziałam przez chwilę za biurkiem z zamkniętymi oczyma,
potem zaś zabrałam się za robotę papierkową. Od wypełniania
formularzy oderwało mnie trzaśnięcie zamykanych drzwi.
Podniosłam
głowę. Przede mną stał Xabi, majestatyczny i piękny w
promieniach zaglądajacego przez okno popołudniowego słońca.
-
Dzisiaj już nie przyjmuję - powiedziałam, mając nadzieję, że
drżenie mojego głosu nie jest zbytnio słyszalne.
-
Sylwia - powiedział, a przez moje ciało przebiegł dreszcz.
- Idź
proszę! - jęknęłam.
Poruszył
się. Wziął coś z mojego biurka i podszedł do drzwi. Myślałam w
pierwszej chwili, że zamierza wyjść, ale coś błysnęło w jego
dłoni i już wiedziałam, że się mylę.
To
był klucz.
Xabi
zamknął starannie drzwi i odwrócił się do mnie.
-
Musiałem cię zobaczyć - powiedział.
-
Xabi, nie powinniśmy... - wstałam zza biurka. - To nie jest
właściwe...
Podszedł
do mnie i stanął tak blisko, że czułam bijące od niego ciepło i
zapach, mieszankę woni męskich kosmetyków i jego ciała.
-
Wiem - rzekł. Powiódł palcem po moich ustach. Zadrżałam.
- Nie
mogę zapomnieć - szepnął. - O nas.
-
Xabi, nie ma żadnych nas! To był tylko zwykły... - szukałam
desperacko właściwych słów. - zwykły numerek!
Jego
zielonkawe oczy rozbłysły.
-
Czyżby? - zapytał. Jego usta zawisły tuż nad moją twarzą.
Czułam jak jego ciepły oddech omiata moją skórę. - Wiesz, równie
dobrze jak ja, że to było coś więcej niż numerek. Wiesz, że
między nami coś jest, Sylwia.
Zaczęłam
drżeć niczym liść. Fale gorąca rozchodziły się po moim ciele,
moim zdradzieckim ciele, które pożądało Xabiera jak niczego i
nikogo dotąd.
-
Przestań, proszę - jęknęłam słabo, czując jego usta na szyi.
-
Przecież - tchnął w moją skórę. - Przecież to tylko zwykły
seks.
Straciłam
panowanie nad sobą i wpiłam się w jego wargi w szaleńczym,
namiętnym, wygłodniałym pocałunku. Niecierpliwe ręce Xabiego
szarpnęły połami mojego fartucha, guziki prysnęły na wszystkie
strony z suchym grzechotem.
Wylądowaliśmy
na blacie biurka, z którego Xabi jednym gestem zrzucił wszystko, co
na nim leżało. Papiery poleciały w powietrze, kubek z resztkami
kawy roztrzaskał się na posadzce, ołówki i długopisy potoczyły
się w ślad za nim i za podskakującym radośnie pod krzesłem
plastikowym pojemnikiem w którym dotąd tkwiły.
Nie
zadawałam sobie trudu, by rozpinać koszulę Xabiera, po prostu
zdarłam ją jednym ruchem i odrzuciłam gdzieś za siebie. Niczym w
amoku całowałam jego pierś i językiem pieściłam sutki,
słuchając, jak cicho pojękuje i mruczy, jak jego oddech staje się
coraz szybszy i płytszy.
Nie
pozostał mi dłużny. Jego ruchliwe dłonie o długich palcach były
wszędzie, jedna pobłądziła pod moją spódnicę, pieszcząc mą
kobiecość tak, że rozkosz zamąciła mi na chwilę w głowie i
niemal odebrała świadomość. Druga ręka Xabiego zwinnie uporała
się z zapięciem mego stanika, tak, że po chwili górne fragmenty
mej garderoby leżały na podłodze, a niestrudzone wargi i język
mego kochanka witały me nabrzmiałe piersi, powodując kolejne
wybuchy oślepiającej rozkoszy, wyrywając gardłowe jęki z mych
ust.
Nie
wiem nawet kiedy pozbyliśmy się odzieży do końca, wiem tylko, że
w końcu nakrył mnie swym wspaniałym, potężnym ciałem i poczułam
go w sobie. Ogarnęły mnie płomienie, ale takie, które łączą
ludzi, miast niszczyć. Szeptał moje imię, powtarzał je w
nieskończoność, a ja tonęłam w jego głosie, w nim, płynąc na
fali rozkoszy, która narastała we mnie z każdą chwilą.
Przylgnęłam do niego, wdychając zapach jego potu i bezpieczna w
jego ramionach pozwoliłam mu się zaprowadzić na sam szczyt.
Potem
siedzieliśmy przez chwilę w ciszy na biurku, pośród
porozrzucanych papierów i odzieży. Położyłam głowę na piersi
Xabiego, słuchając równego i miarowego bicia jego serca, a on
bawił się pasmami moich włosów.
-
Nadal sądzisz, że był to zwykły numerek? - zapytał cicho.
Uniosłam
głowę i spojrzałam mu w oczy, szukając tam drwiny, ale była w
nich tylko miłość, tak czysta i mocna. Zaczęłam płakać, a nie
chcąc, żeby to widział, schowałam twarz na jego piersi.
- Nie
- wyszeptałam. - Nie myślę tak. Och Xabi, ja... Chcę żebyś to
wiedział, ja nigdy nie czułam czegoś takiego... Iker, on był
pierwszym facetem, którego odważyłam się wpuścić do swojego
życia, ale nawet jemu nie potrafiłam tak naprawdę zaufać.
-
Cicho - pogłaskał mnie po głowie. - Nie musisz...
- Ale
chcę! - przerwałam mu. - Mo-moja matka zostawiła mojego ojca,
kiedy byłam jeszcze mała. Widziałam jak bardzo on cierpiał i
tęsknił za nią, chociaż starał się tego nie okazywać, ale ja
widziałam! Ja się bałam, że tak zawsze musi być, że kiedy kogoś
pokochasz, to zostaniesz zraniony, ale ja... ja.. już nie wiem...
Teraz jest inaczej... Przy tobie. Powiem... Powiem Ikerowi, że to
już koniec. Nie mogę być z nim dłużej.
-
Ciiii - Xabier kołysał mnie w ramionach. - Cicho, maleńka. Nie dam
cię zranić. Nikomu.
_________________________________________________________________________
Oddaję w wasze ręce rozdział szósty, bardzo gorący i romantyczny (mam nadzieję :D) Iker będzie musiał jeszcze raz wszystko sobie przemyśleć i poukładać. Chciałam pokazać go z drugiej strony, zrobić z niego zupełnie kogoś innego i myślę że to mi się udało ;)
Życzę miłego czytania
Pozdrawiam Fiolka :)
Wasze blogi ponadrabiam na weekendzie, gdyż zepsuł mi się laptop i korzystam z komputera siostry :)
Wasze blogi ponadrabiam na weekendzie, gdyż zepsuł mi się laptop i korzystam z komputera siostry :)
O rajciu... Normalnie aż mam wypieki, kompletny konkretny buraczek, hihi :DDDD Xabiś to jest ostry miś! Ale kochany też. A Iker bałwan, złapała go na gorącym, a on głupa rżnie, aż wióry lecą. Eeeeech.
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podobał i to bardzoooo ! :D
OdpowiedzUsuńCzyżby Ikuś nie potrafił się przyznać otwarcie do tego co narobił? Dobrze, że Sylwia ma kogoś takiego jak nasz pan Alonso :)
Czekam na więcej! :)
Postawa Ikera modelowa...złapany na gorącym uczynku a idzie w zaparte i udaje głupiego, że niby nie wie o co chodzi...:/ Podoba mi się końcowe postanowienie Sylvii, powinna z nim raz na zawsze skończyć i być z Zanim
OdpowiedzUsuńCzekam na next:)
O mamuniu, ale piękny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńXabi jest taki niesamowity! No kurczę, wiadoma sprawa, że oni muszą ze sobą być. Iker ma tą swoją Sarę i olać go! Tutaj między Sylwią i Xabim jest miłość, jest chemia, jest pożądanie... O mamo, kurczę oni razem po prostu tworzą niesamowitą jedność!
Czekam niecierpliwie na kolejny :*
Mam nadzieję, że Sylwia faktycznie zwostawi Ikera i będzie z Xabim, widać, że łączy ich uczucie. Iker zrobił z siebie idiotę zaprzeczając, że nic nie było między nim a Sarą.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
http://manutdlov.blgspot.com
ale Iker to patafian.Dobrze, że Sylwia kazał mu się wynosić. A ten xabi... co za ... jak można cały czas się prawie bzykać! xDD
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość ^^
Uczucie między Sylvią a Xabim to na prawdę coś wielkiego i pięknego. Iker niech idzie do swojej Sary, szkoda że nie potrafił się przyznać do tego co zrobił. Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńOj Iker nieźle nakręcił... Jestem jednak jego wielką fanką (chociaż Xabiego też lubię) i fajnie by było, jakby do siebie wrócili <3 Może Iker naprawi swoje błędy, a Sylwia da mu ostatnią szansę? A ta cała Sara niech spada na drzewo ;x Ciągle się wtrąca i wszystko psuje...
OdpowiedzUsuńIker nieźle namieszał. Chociaż coś czuję, że nasza główna bohaterka ma mętlik w głowie. Niby chciałam udawać przed Xabim coś w co tak naprawdę nie wierzy. Jednocześnie zastanawia mnie czy rzeczywiście Sylwia zdecyduje się rozstać z Iker.
OdpowiedzUsuńWidzę, że zaczyna się rozgrywać jedna z ważnych scen, czyli ICH rozstanie, które bądź, co bądź nie będzie należało do zbyt spokojnych. Iker jest Hiszpanem, więc temperament posiada :d
Czekam na nowy.
Ahh.. Iker, Iker.. Trudno mi się przyzwyczaić do tego "Złego" Ikera, ale podoba mi się ;) Ciekawa jestem, jak rozwiniesz tę historię :)
OdpowiedzUsuńNo cóż czasem mężczyźni nie umieją przyznać się do błędu no ale Ikuś... Sylwia widziała to na własne oczy...
OdpowiedzUsuńNo tak Xabi, Xabier jest wyjątkowy i chyba każda z nas sobie to wie...
Nasza kochana lekarka dobrze zrobiła że wyjechała i z nikim się nie kontaktowała, czasem takie coś jest każdemu potrzebne ;*
Pozdrawiam i czekam na nn ;D
Joo Cię
OdpowiedzUsuńOna opieprzyła Ikera , ale sama spała z Xabim ...
Iker nie wie , że ona spała z Xabim i chyba chce z nią dalej być , ale nie wiem ..
Pokręcona logika ..
Logika nie jest tutaj aż tak skomplikowana. Sylwię coś ciągnęło do Xabiego, ale nie miała zamiaru zdradzać Ikera. Prawda, że zaczęła zakochiwać się w Alonso, ale próbowała też ratować związek z Ikerem, który był zazdrosny ale nie przeszkadzało mu to migdalić się z obcą babą na przyjęciu w którym uczestniczyła jego dziewczyna.
OdpowiedzUsuńPocałunek na linii Iker- Sara był punktem kulminacyjnym w którym główna bohaterka przekonała się,że związek z Casillasem jest martwy. Zabolało, bo jak powiedziała potem Xabiemu, bramkarz był pierwszym facetem, którego wpuściła do swojego życia i któremu zaufała. Ich związek być może był luźny, ale nie obejmował zdrad i wymian partnerskich. Po prostu nie mieszkali razem.
Poza tym pod koniec rozdziału dochodzi do wniosku, że musi powiedzieć Casillasowi bo jednak ma wyrzuty sumienia. Nie mówię, że nie jest winna, ale jak to mówią krew nie woda, majtki nie pokrzywy :):D
Kolejny świetny rozdział. ; )
OdpowiedzUsuńXabi, to oczywiście 'Pan Idealny' i chyba nikt by temu nie zaprzeczył.
Jeśli masz ochotę, to zapraszam do mnie na nowy rozdział. we-must-learn-to-love.blogspot.com
Pozdrawiam! ; *
"To nie tak, jak myślisz..." - to mnie zawsze rozwala. Iker nie ma się jak wytłumaczyć i wie o tym. Ale Sylwia też święta nie jest - zdaje sobie z tego sprawę i nie jest jej z tym dobrze. No cóż... miłość i namiętność potrafią różne rzeczy robić z człowiekiem...
OdpowiedzUsuńJa jeszcze liczę na to, że Iker będzie miał jakieś sensowne wytłumaczenie tego pocałunku z Sarą. :)
OdpowiedzUsuńWidać, że chemia pomiędzy Sylwią, a Xabim rośnie...
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam! :*
Jeju no, wszyscy rozwodzą się nad pocałunkiem Ikera z Sarą, ale Sylwia w gruncie rzeczy idealna nie jest, dopuściła się podwójnej zdrady, ale pierwsza wg. mnie to taki nie wiem jak to określić, była w akcie bólu, bo jak napisałaś, Ikera - jako pierwszego mężczyznę wpuściła do swojego życia, a drugi raz był całkiem świadomy. Ale oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że zdradziła partnera, i raczej za dobrze się z tym nie czuje. A Xabi takim "Panem Idealnym" nie jest, bo uprawiał seks z dziewczyną swojego najlepszego przyjaciela, ciekawa jestem jak on się z tym czuje ;>. No dobra, kończę swój wywód i czekam na dalszy rozwój wydarzeń! /Dominika.
OdpowiedzUsuń