<Music>
Być może wcześniej nie czułam zazdrości, ale wszystko zmieniło się podczas Euro 2012. Pojechałam z resztą WAG'S do Polski, kraju który był moją drugą ojczystą i w którym się urodziłam. Rodzice mojej matki mieszkali pod Warszawą, więc w Gdańsku byłam pierwszy raz od wyprowadzki do Barcelony.
Pobyt upłynął mi przyjemnie, lubiłam oglądać piłkę nożną a Hiszpanie byli w tym mistrzami. Nie dziwie się, że obronili tytuł.
Byłam dumna, kiedy mój chłopak podniósł puchar w górę a na niego i resztę zawodników spadł deszcz złoto-srebrnego konfetti. W niebo wystrzeliła seria wielobarwnych fajerwerków a tłumy na trybunach skandowały Epania, Espania.
Wyszłam na boisko żeby pogratulować Ikerowi. Zadowolony podbiegł do mnie tuląc do szerokiej piersi i całując namiętnie.
- Wygraliśmy!- złapał mnie na ręce a wokół nas zrobił się niemały tłumek. Pique, Xabi, Iniesta i Fabregas unieśli mnie w górę a reszta chłopaków im pomagała. Podrzucali mnie jak piłkę do siatkówki. Śmiałam się razem z nimi i ich rodzinami. W tym dniu czułam się wyjątkowo i żal mi było wyjeżdżać z powrotem na południe Europy.
W ostatnią noc spędzoną w Gniewinie spacerowaliśmy z Ikerem nad wzburzonym Bałtykiem. Zanosiło się na sztorm a wściekłe bałwany z hukiem wtaczały się na piaszczystą plażę. Zaciągnęłam się słonawym powietrzem naładowanym jodem a na moich włosach osiadły kropelki wody. Ścisnęłam mocniej rękę Casillasa, on zaś uśmiechnął się do mnie.
Dzisiaj był tylko mój.
Czułam się trochę zazdrosna, bo przez cały turniej kręciła się wokół niego dziennikarka sportowa Sara Carbonero. Widziałam, że ta ciemnowłosa i zielonooka piękność bardzo podoba się mojemu "Świętemu". Ona też nie kryła zainteresowania bramkarzem, zawsze z nim robiła najdłuższe wywiady a rozentuzjazmowany Iker zaraz po wygranej wycałował ją stojąc w samych gaciach.
Hiszpańskie gazety od razu podchwyciły temat i stałam się zdradzaną lekarką w dodatku pół Hiszpanką.
Bolały mnie nagłówki "Casillas woli jednak brunetki".
Nie zrobiłam mu awantury, ale wyczuł że nie jestem z tego zadowolona, chyba trochę się nawet przejął. Ostatnimi czasy nie zachowywał się najlepiej i wielu osobom nie znającym go, trudno byłoby uwierzyć w to, że nie jest taki święty na jakiego wygląda.
- Kochanie czy ty przejęłaś się tymi artykułami?- zapytał mnie podczas spaceru.
- Miałabym się przejąć tym, że podobno mój chłopak woli brunetki i być może kręci na boku z inną?- odpowiedziałam pytaniem a w moim głosie słychać było wyraźną kpinę podszytą złością.
Iker przystanął i przyglądał mi się jakby wyrosła mi druga głowa.
- Jesteś o mnie zazdrosna. - zauważył z niejakim zdziwieniem. - Kochanie nie masz o co przecież ustaliliśmy...
- Przestań! Nie mogę tego słuchać! Wiem co ustaliliśmy i że nasz związek jest bardzo luźny, ale sam chciałeś żebym wszędzie ci towarzyszyła. Powiedz po co mam się z tobą włóczyć po imprezach i urodzinach skoro tam nawet mnie nie zauważasz? Nie jestem twoją lalką do dmuchania, mam uczucia i wyobraź sobie że nie podoba mi się widok mojego faceta w samych gaciach lecącego z dziobem do innej laski! - wybuchnęłam w momencie kiedy fala wtoczyła się wprost pod nasze nogi.
Iker znieruchomiał wpatrując się we mnie.
Wtedy niebo przeszyła błyskawica po której nastąpił gwałtowny grzmot. Z nieba prosto na nas lunął rzęsisty deszcz. Iker złapał mnie za rękę, biegliśmy w stronę hotelu moknąć w strugach ciepłego, letniego deszczu. Przelecieliśmy przez recepcję niczym dwie błyskawice, Iker złapał mnie na ręce i wbiegł po schodach na drugie piętro. Wpadł ze mną na rękach do swojego pokoju a tam rzucił mnie na łóżko.
Zakotłowaliśmy się w pościeli, całując się i zdzierając z siebie odzienie. Moja bluzka wylądowała na palmie w rogu pokoju a biustonosz na lampce nocnej. Zdarłam z Ikera koszulkę, która pofrunęła w powietrzu jak biały ptak, by opaść łagodnie na dywanie. Iker ściągnął spodenki razem z bokserkami. Po chwili miałam go nad sobą nagiego i gotowego do dalszej akcji. Na zewnątrz szalał żywioł a my dostosowaliśmy się do jego gwałtowności. Iker całował mnie i pieścił, jego ręce wędrowały po moim ciele, przez które przechodziły fale rozkoszy.
Zsunął się na dół dostarczając mi przyjemności ustami a ja zaciskałam kurczowo ręce na jego włosach. W pewnym momencie myślałam, że zaraz mu je wyrwę. Krzyknęłam przeciągle oszołomiona uczuciem przyjemności które buzowało mi w żyłach. Nie dał mi odpocząć nawet sekundy, podniósł mnie do góry sadzając na swoich biodrach. Siedział oparty o ramę łóżka a ja usytuowałam się nad nim. Jego usta znowu były na moich piersiach i brzuchu. Drżałam wewnętrznie i zewnętrznie, nasze ciała odnalazły współny rytm. Unosiłam się by po chwili opaść i wziąć go w siebie, to było tak intensywne i jednocześnie słodko-bolesne.
Tempo przyśpieszyło, Iker pchnął mnie na plecy, górował nade mną a potem znów wziął w posiadanie. Piorun uderzył gdzieś niedaleko a grzmot rozniósł się po okolicy wściekłym rykiem. Słyszałam rozjuszone morze, które pieniło się i szumiało. W chwili kiedy burza ustawała ja przeżyłam najwspanialszy orgazm w swoim życiu. Znieruchomieliśmy a potem Iker opadł na mnie dysząc niczym gladiator po walce.
Leżeliśmy w milczeniu słysząc deszcz stukający o parapet. Mój mózg odzyskiwał pełnię władzy a przyjemność ustąpiła uczuciu goryczy.
Zawsze po kłótni lądujemy w łóżku kochając się jak szaleńcu, a potem znowu jest to samo... Wyswobodziłam się z ramion Casillasa, czułam się brudna tak jakby to przed chwilą przeżyłam było złe.
Seks był wspaniały ale w skrytości marzyłam żeby Iker kochał mnie naprawdę i żeby znaczyło to dla niego więcej. Nie odezwał się, wiedział że znowu władze nad nami wzięła namiętność.
Staliśmy po dwóch stronach walącego się mostu. Właśnie z konstrukcji odpadła kolejna deska, na razie most jeszcze się trzyma, ale niedługo wszystko runie i wszystko wezmą diabli. Wiele nas łączyło, ale brakowało tego najważniejszego spoiwa.
Szczerego uczucia.
Tydzień później...
Ślęczałam właśnie nad znienawidzoną przez siebie papierkową robotą. Byłam lekarzem i chciałam leczyć a nie uzupełniać raporty dla dyrektora. Dokumentacja medyczna piętrzyła się na moim biurku, pomiędzy kubkami po kawie.
Nie widziałam Ikera od przylotu do Madrytu i towarzyszącej temu fecie.
Wysłałam mu maila, że jednak powinien pojechać na urlop sam, bo wiem jak skończyłby się nasz wspólny wyjazd. Dużo seksu a po powrocie znowu to samo.
Łudzę się cały czas, że rozłąka coś da. Nie chciałam go stracić, pomimo wielu nieporozumień nadal był moim najlepszym przyjacielem. Człowiekiem, któremu powierzyłabym swoje życie.
Był szalony, ale też w sytuacjach kryzysowych wykazywał niewiarygodną odwagę i stałość. Gdy spadłam ze schodów, opiekował się mną jak małym dzieckiem. Zmusił się nawet do gotowania.
Tęskniłam za nim, ale wiedziałam że tak będzie lepiej.
Moje rozmyślania przerwało łagodne pukanie do drzwi.
- Proszę.- odpowiedziałam automatycznie. Zgarnęłam część papierzysk do szuflady, przyklejając na usta służbowy uśmiech. W gabinecie pojawił się nie kto inny jak przyjaciel mojego chłopaka, Xabi Alonso.
Gdyby nie bladość malująca się na jego twarzy, wyglądałby oszałamiająco.
Był bardzo przystojny, szczególnie gdy nie golił swojego rudawego zarostu. W myślach nazywałam go "Rudobrodym".
- Dzień dobry, pani doktor.- usiadł na krześle naprzeciwko mojego biurka.
- Xabi miło cię widzieć.- naprawdę ucieszyłam się na jego widok, zawsze był miły a łagodność w jego głosie bardzo mnie wzruszała. - Co cię sprowadza do mojego gabinetu?
- Niestety choroba.
Nie wiedziałam jakim cudem nagle stał się jednym z moich pacjentów. Wzięłam stetoskop i z drżeniem poprosiłam o podniesienie koszulki.
Na widok jego umięśnionego torsu, pokrytego jasnymi włoskami lekko mnie zamurowało. Widziałam go na boisku, ale w tej sytuacji musiałam być bardzo blisko. Osłuchiwałam go, wsadziłam patyczek do ust, sprawdziłam węzły chłonne.
Gdy mimowolnie dotknęłam jego dłoni, moje ciało przeszył prąd. Widziałam w oczach Alonsa, że poczuł to samo. Nie odezwał się jednak ani słowem pozwalając mi dokończyć badanie.
- Angina, ale na szczęście nie ropna. Przy tych upałach byłoby to bardzo uciążliwe. Przepiszę ci antybiotyk i sprey przeciwbólowy do spryskiwania gardła i migdałków. Zalecam też picie płynów o temperaturze pokojowej, broń boże nie zimnych i unikanie słońca. Nie przesiaduj też w klimatyzowanych pomieszczeniach, to wysusza śluzówkę. - powiedziałam to jak profesjonalista którym byłam.
Xabi uśmiechnął się szeroko odbierając ode mnie recepty.
- Dziękuję pani doktor.
- Nie ma za co, przynajmniej nie tonę w papierkowej robocie. Zaraz kończę i biorę wszystko do domu.
- A byłoby to z mojej strony nietaktem, gdybym zaprosił cię na kawę?
- Nie powinieneś pić gorących napojów. Tylko letnie i nie lodowate.- zaznaczyłam, ale w duchu miałam ochotę zgodzić się na spotkanie. Nie miałam komu opowiedzieć o wszystkim co się działo, czułam się bardzo samotna.
- Ty wypijesz kawę ja soczek, obiecuję! - uniósł dwa palce w górę.
Rozbrajał mnie. Nie potrafiłam mu odmówić.
- Dobrze wrzucę tylko najpotrzebniejsze rzeczy i zaraz możemy jechać.
Po kilku minutach wyszliśmy na zalane słońcem ulice Madrytu. Xabi całą drogę opowiadał mi o swoich sąsiadach i ich trzyletnim synku. Lubił dzieci co dla wielu kobiet było świetnym dodatkiem do jego męskiej urody.
Po dziesięciominutowym spacerze dotarliśmy do małego bistro prowadzonego przez urocze kolumbijskie małżeństwo.
Xabi zamówił sok i mocną, czarną kawę.
- Nie wyjechałaś na urlop z Ikerem, dlaczego?- zapytał wprost.
Trochę zbiło mnie z tropu jego bezpośrednie pytanie.
- Praca. Wy macie przerwę wakacyjną, ja pracuję w innym sektorze.
- Byłoby mi przykro, gdybym musiał wypoczywać sam.- dotknął delikatnie mojej dłoni.
- Nie wiem czy Ikerowi jest z tego powodu przykro.- upiłam łyk kawy. - Patrzyłam teraz w jego orzechowo-zielone tęczówki jak zahipnotyzowana.
Było w nich tyle dobroci i współczucia a teraz tego potrzebowałam.
- Martwisz się Sarą Carbonero?- zapytał biorąc moją dłoń w swoją dużą rękę.- Przecież Casillas wie że ma przy sobie wspaniałą partnerkę po cóż mu ta dziewczyna?
- Xabi, mówisz tak bo jesteś jego przyjacielem. Widzę, że ta dziewczyna bardzo mu się podoba, ale też nie zakładam że mnie zdradza. My po prostu...- zacięłam się.
Z moich oczu poleciały łzy, rozkleiłam się w miejscu publicznym przy facecie który był przyjacielem mojego chłopaka.
Palnęłam mu monolog o wszystkim co łączyło mnie z Ikerem( no może pominęłam te erotyczne wstawki). Żaliłam się a łzy nie chciały przestać lecieć. Xabi zachował się jak prawdziwy przyjaciel, cały czas mnie słuchał. Wyszliśmy z knajpy kierując się w stronę opustoszałego o tej porze dnia parku. Płakałam pierwszy raz od jakiegoś czasu, nie wiem co było powodem. Czy bezsilność, czy brak bliskości.
Xabi słuchał a potem bez słowa przycisnął mnie do siebie podając chusteczki higieniczne. Wytarłam oczy i nos a on uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.
- Nie jesteś sama. Ja chcę i mogę być twoim przyjacielem. Zobaczysz wszystko się ułoży a teraz chodź odwiozę cię do domu.
Jak go nie lubić?- zadawałam sobie to pytanie przed położeniem się do łóżka. Właśnie prawie straciłam Casillasa a zyskałam przyjaciela.
___________________________________________________________________________
Szczerze mówiąc nie jestem za bardzo zadowolona z tego rozdziału.
Oddaję go jednak pod waszą ocenę i niezmiennie życzę miłego czytania :)
Pozdrawiam Fiolka :)
Ojej. Ten Xabiś to jest naprawdę superfajny facet. I tak jego włochata klata, mrrrrrrrrrr. Jak misiek :DDDDD A Ikerek niech się ogarnie, bo dziewczynę straci, głupol!
OdpowiedzUsuńLoool. czytalam dwa razy i chce kolejny... kocham to opowiadanie. Iker jest przedstawiony ttak inaczej . A ta burzliwa noc *.* boskie po prostu boskie... zaczynam sie wkurzac na Sare... no ale to super ze Xabi ja pociesza . Casillas nie powinien zostawiac jej samej to nie fair..
OdpowiedzUsuńRozdział jest super i w ogóle mi się podoba...
OdpowiedzUsuńXabi ^^ jest wspaniały i w ogóle...
Lubie go strasznie ;D
Czekam na NN ;*
Wychodzę z zasady że jak jedno nie jedzie to i drugie nie powinno
OdpowiedzUsuńXabi *.*
hahaha
Iker to właśnie niech ogarnie dupę i wraca do dziewczyny a nie za jakąś Sarą się ugania .. -.-
Oj Iker lepiej się ogarnij bo stracisz tak świetną dziewczynę. Xabi jest taki kochany. Czekam na next
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy teraz dobrze to napiszę, ale Gniewino nie leży chyba przy Bałtyku. Gdzieś w okolicach Morza.
OdpowiedzUsuńA rozdział jest bardzo fajny. :)
Nadal nie wiem, co kombinujesz. Jakie życie piszesz dla Sylwii. Nie mogę tego rozgryźć.
Eh... ta Sara, wszędzie się "wlepi".
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam! :>
Gniewino faktycznie nad samym morzem nie leży, ale na potrzeby opowiadania hotel usytuowałam niedaleko Bałtyku :)
OdpowiedzUsuńIker, no nie mogę, jaką on tu jest postacią :P To jest super! Nie jest tak nudno idealny, jak zazwyczaj go przedstawiają :) A Xabi jednak Mr Perfect? Pewnie się zaraz okaże, że ma żonę, skoro synka posiada ;D ha ha
OdpowiedzUsuńNadrabiam.
OdpowiedzUsuńKurczę no, myślę, że pomiędzy Sylwią, a Xabim coś zajdzie, ale jeszcze nie wiem co. Albo będzie jakiś zwrot akcji! Na pewno tak :)
Czekam na kolejny ;*
Strasznie mi się podoba. ; ) Już czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy spotykam się z takim przedstawieniem postaci Ikera. I nawet mi to odpowiada. Czuję, że już niedługo zdarzy się coś pomiędzy Xabim i Sylwią. ; ))
Jeśli byś mogła to informuj mnie o nowościach. ; )
Pozdrawiam! ; >
Szczerze, to nie mogę sobie wyobrazić Ikera jako takiego... hm, idiotę? On, Xabi i Oezil, to jedyni piłkarze, których lubię z Realu, i mam nadzieję, że nie poróżnisz Casillasa i Alonso ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na jakiś zwrot akcji, pozdrawiam.
Dziękuję na odwiedziny na moim blogu. (:
OdpowiedzUsuńStrasznie przykre jest to, że Iker jest taki nieczuły, myślący tylko o zaspokojeniu swoich potrzeb. Coś czuję, że jak wróci z tych swoich samotnych wakacji, to wcale nie będzie lepiej, tym, bardziej, że przecież pojawiła się już ta druga...
Pozdrawiam. xxx [ http://rok-w-raju.blogspot.com ]
Iker jako nieczuły głupek? no, ciekawie. Jak ja kocham Xabiego <3 i ta jego klata, haha. Czekam na kolejny i zapraszam na prolog na http://bedziesz-legenda.blogspot.com/. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń